Mury pną się do góry.
Nie ma co czekać. Zaczynamy budowę ścian. Na początek bloczki z gazobetonu...
Wszystkie się nie zmiesciły
Nie ma co czekać. Zaczynamy budowę ścian. Na początek bloczki z gazobetonu...
Wszystkie się nie zmiesciły
Kilka kolejnych dni minęło i zdążyliśmy wylać chudziaka na podłogę. Pierwotnie miało wystarczyć 12,5 m3 ale okazało się że potrzeba 14,5 m3 :(
Efekt końcowy... Wkońcu można pochodzić po podłodze naszego domu:)
Ok. 150 ton piasku, tyle się zmieściło aby zasypać wewnątrz fundamenty. Strasznie długo trwało ubijanie zagęszczarką poszczególnych warstw i dosypywanie kolejnych porcji piachu oraz częsciowe zasypanie fundametów z zewnątrz. Jutro zalewamy chudziaka i kolejny etap będzie z głowy:)
I kolejna warstwa...
Tadam...prawie koniec:) Rozprowadzanie kanalizy zostawiłem sobie na koniec, przy pomocy syna okazało się to dużo łatwiejsze niż myślałem;)
Kilka dni minęło i fundamenty prawie gotowe. Jutro jeszcze trzeba zamocować kilka metrów folii kubełkowej, wprowadzić rurę od wody, kilka przypustów pod kable i można zasypywać:)
Jak widać podłoga w garażu z uwagi na spadek terenu musi być nieco niżej.
No i mamy kolejny etap za sobą - ławy fundamentowe. Kilka dni temu przyjechały dwie "gruszki", wypełniły szalunki betonem i zrobione:) Panowie murarze uwijali się przy tym jak w ukropie ale poszło im to błyskawicznie:) Jutro zaczynamy stawiać ściany fundamntowe:)